Ta wariatka gadała do siebie chodząc za mną. Nie mogłem nic z tego zrozumieć. Kiedy doszedłem do drzwi nowego domu, odwróciłem się i zapytałem:
- Błagam, skończ gadać, bo i tak nic z tego nie rozumiem.
- Przepraszam... - zniżyła głowę, po czym dodała - Ale naprawdę nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.
- Zacznijmy od nowa. Jestem Justin. - przedstawiłem się i podałem jej rękę - A ty jak masz na imię?
- Karen, Karen Sandlin. - uśmiechnęła się.
Miała naprawdę uroczy uśmiech. Była dość wysoka, parę centymetrów niższa ode mnie. Włosy miała długie, gęste i były koloru blond. Posiadała hipnotyzujące oczy, duże, okrągłe i błękitne. Nogi zaś miała długie, chude i zgrabne.
- Miło mi cię poznać. - odwzajemniłem jej uśmiech. - Mieszkasz tu?
- Tak, w tamtym domku - wskazała mi palcem budynek, który znajdował się jakieś 300 m od mojego nowego miejsca zamieszkania.
- Spotkajmy się jutro, hmm? Przyjdę po ciebie.
- Okey. - Karen znowu się uśmiechnęła i odeszła w podskokach. - To do jutra!
- Do widzenia. - pomachałem jej na pożegnanie.
Wydaje się naprawdę miłą dziewczyną, nie licząc tego, że jest kompletną wariatką. Postanowiłem skupić się na moim nowym domu.
Wszedłem na ganek i otworzyłem brązowe, drewniane drzwi. Po przekroczeniu progu, znalazłem się w holu, był on mały ale idealny. Pierwsze drzwi po lewej prowadziły do ogromnej i przestronnej kuchni. Była ona wyposażona w najnowszy sprzęt kuchenny. Na przeciwko kuchni znajdował się ogromny salon. Na wprost drzwi frontowych były schody prowadzące na pierwsze piętro ogromnego domu. Za schodami była łazienka.
Na 2 pokoje, łazienka i sypialnia rodziców. Mój pokój znajdował się na końcu korytarza. Kiedy otworzyłem drzwi, ujrzałem bardzo duże pomieszczenie.
Przez ogromne okna promienie słońca odbijały się od zielonych ścian.W prawym rogu pokoju stało narożne biurko, a obok niego łóżko. Było zaścielone miękką, ciepłą i puszystą pościelą. W pokoju znajdowała się również szafa z lustrem, podobną do tej jaką miałem w starym pokoju.
- I jak się podoba nowy pokój? - przestraszyłem się kiedy mama weszła z moimi pudłami do środka. - Nie bój się przecież cię nie zjem.
- Ładny, podoba mi się. Widok z okna jest niesamowity. - skłamałem. Za oknem było widać las. Nie cierpię lasów. mam nadzieję że się do niego przyzwyczaję.
- Tu kładę ci kartony. Rozpakuj się do wieczora. - powiedziała, po czym wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałem na pudła. Każde miało podpis "Pokój Justina". Nagle przypomniałem sobie o dziwnym rysunku znalezionym na biurku. Zacząłem przerzucać wszystkie kartony w poszukiwaniu tego jednego z książkami. Kiedy przeszperałem z 6 pudeł, w końcu znalazłem to czego szukałem. Wszystkie książki wysypałem na łóżko. Zobaczyłem podręcznik od Angielskiego. Wziąłem go i przeszukałem. Co dziwne nie znalazłem tajemniczego rysunku...
- Był tu! Na pewno go tu wkładałem! - wykrzyczałem na cały głos. - On tu był! Zniknął! To niemożliwe!
Zdenerwowany usiadłem na podłodze i złapałem się za głowę. Naprawdę nie wiem co się z nim stało. Jeszcze przez 5 minut siedziałem na ziemi. W końcu musiałem wstać i się rozpakować. Cała ta czynność zajęła mi półtorej godziny.
Spojrzałem na zegarek była 17.32. Postanowiłem odwiedzić Karen, dziś. Kiedy doszedłem do jej domu zapukałem. Z uśmiechem otworzyła mi drzwi.
- O hej, nie spodziewałam się dziś ciebie. - zaprosiła mnie do środka - Wejdź.
- Hej. Ja przyszedłem tylko...
- Herbaty? Ciastek? Chodź do mnie do pokoju. - nie dawała mi dokończyć zdania.
- Nie, dziękuję. Przyszedłem tu tylko po to abyś powiedziała mi, czemu była taka niespokojna, kiedy przyjechałem.
- Oj... Chodź... Nie mogę tu teraz nic powiedzieć... - złapała mnie za rękę i zaciągnęła po schodach.
Bym zdziwiony jej zachowaniem, a szczególnie że nikogo nie było w domu, a ona dopiero miała mi powiedzieć to w swoim pokoju.
- Po co mnie tam ciągniesz?! Powoli! Nie nadążam! - krzyczałem do niej ale to nie pomagało.
Otworzyła drzwi swojego pokoju i wepchała mnie do środka.
Zamilkłem. Pokój był mały i przytulny, był tez zagracony różnymi rzeczami. Na ścianach było pełno pięknych rysunków, większość z nich była mroczna, przedstawiały one las, jakąś kobietę i mężczyzn... O boże! Na jednej ze ścian wysiał ten rysunek! Ten tajemniczy rysunek, który znalazłem na biurku.
- To niemożliwe... - powiedziałem po czym usiadłem ze zdziwienia na łóżko Karen.
................................................................
Jak wam się podobało? Spełniam wymagania? Liczę na więcej komentarzy z waszej strony <3 One motywują mnie do dalszego pisania <3
Mój blog ma już ponad 1000 wyświetleń. Dziękuję wam bardzo!
Pozdrawiam wszystkich czytelników. Kocham was!
Agnes ;*
Czy któraś z moich czytelniczek lub czytelników jest fanem Yaoi? Jeśli tak to zapraszam serdecznie na bloga mojego przyjaciela --> http://misaki2.blogspot.com/ .
MUAHAHAHHA :D PIERWSZA *.*
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ - NIESAMOWITY *.*
Kocham te opowiadanie!!! <3
Poprosiłabym o informowanie, ale i tak wiesz... XD
Najbardziej to przestraszyłam się z tym rysunkiem ;o
BRAWO! <3 :*
Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów <3
Hah ty przecież wiesz że cie zawsze pierwszą informuje o wszystkim ^.^
UsuńE tam, to tylko lekki strasz przed rysunkiem ale uważaj może cie w nocy nawiedzić xD
Cieszę się że tobie się podoba <3
Boski czekam na następny : )
OdpowiedzUsuń/Icia
Boski !♥ Kiedy następny ??
OdpowiedzUsuńJeszcze dziś albo w piątek.
Usuńextra... czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko :)
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńzapraszam na sweetlittleliesxo.blogspot.com ♥
Hej siostrzyczko <3 Słuchaj masz mi na jutro napisać kolejną część bo tak się wkręciłam że nie mogę naprawdę ;* Jestem twoją stałą czytelniczką ;3 <3
OdpowiedzUsuńHej, postaram się dziś napisać <3 Miło wiedzieć że mam stałych czytelników i że moje opowiadanie się im podoba <3
UsuńDodaj już nowyyyy !! Prosze ;)
OdpowiedzUsuńCudowny *O* Kiedy nn ?
OdpowiedzUsuń