![]() |
"Las z koszmaru" |
![]() |
"Dom w Morganville" |
Tej nocy miałem koszmary.
Przyśnił mi się las, był on straszny i opuszczony. Czułem się bardzo nieswojo, czułem jakby ktoś mnie obserwował, jakby wszystkie drzewa śledziły każdy mój ruch... Przeszedłem jeszcze kilka kroków, zanim usłyszałem kobiecy krzyk. Przestraszyłem się i pobiegłem w stronę dochodzącego głosu. To co ujrzałem było okropne, mężczyzna brutalnie rozebrał kobietę i dokonał aktu gwałtu. Chciałem jej pomóc, nie mogłem. Stałem sparaliżowany, patrząc na tą okropną scenę. Nie wiem co, ani kto próbował mnie zatrzymać w jednym miejscu. Tak bardzo chciałem pomóc, żal tej kobiety ściskał mi serce. Parę sekund później scena zmieniła się, dalej byłem w lesie ale drzewa wydawały się wyższe, grubsze, a cały gaj był bardziej porośnięty. Przeniosłem się jakieś kilkadziesiąt lat później. Nie wiedziałem o co chodzi w tym śnie. Coś, jakby podświadomość kazała przyjrzeć się głębiej. Zobaczyłem mgłę, która szybko się do mnie przybliżała. Wpatrywałem się i próbowałem zgadnąć co to jest, to coś nagle gwałtownie się do mnie przybliżyło. Była to zjawa, dusza kobiety, która została zgwałcona. Widmo przeszło przez moje ciało, odczułem wtedy ból, strach i wszystko co czuła ona, kiedy umierała.
Zerwałem się ze snu, niczym opętany. Cały spocony i przerażony usiadłem na skraju łóżka.
- To tylko sen. To tylko sen... To nie było prawdą. - powtarzałem sobie te słowa, jakbym mógł zmienić to co śniłem - Justin, to tylko głupi sen.
Było rano, dzień wyjazdu z mojego ukochanego miasta, a wprowadzenie się do jakieś wiochy zwanej Morganville.
- Justin! Mogę wejść? - spytała się mama pukając.
- Jasne, mamo.
- Kochanie, ty jeszcze śpisz?! Przecież wiesz, że dziś wyjeżdżamy!- oburzona, zaczęła nawijać jak oszalała - No co tak siedzisz? Jazda na dół, do kuchni, siadanie sobie robić. No już!
Wstałem z westchnieniem. Dzień jak co dzień. Z samego rana matka już się darła. Założyłem ulubione, czarne dresy i niebieski, T-shirt z napisem "Are you kidding me?". Zszedłem skacząc po schodach do kuchni. Złapałem szklankę, a z lodówki wyciągnąłem sok pomarańczowy. Nalałem sobie i wypiłem.
- Jak ja kocham sok pomarańczowy! - powiedziałem do siebie.
Wziąłem jabłko i gryząc je wybiegłem na zewnątrz domu. Zaciągnąłem do płuc świeże i przyjemne powietrze. Było piękne lato, ciepłe i przyjemne. Widziałem pełno kręcących się, wokół ciężarówki, robotników, wynoszących i pakujących do wozu pudła. Mama wypadła z domu i rzuciła tacie kluczyki od auta.
- Jedziemy! - krzyknęła do ojca, jak i również do mnie.
Ostatni raz spojrzałem na dom, fala uczuć zalała mój umysł.
- Będę za tobą tęsknił.. - powiedziałem smutno.
- Justin! Słyszałeś?! JEDZIEMY! - ojciec zachowywał się jak mama.
Ruszyłem w stronę czerwonego Citroena Xsara Picasso. który należał do moich rodziców. Czekała mnie długa podróż, do Morganville jedzie się jakieś 20 godzin. Wślizgnąłem się na tylne siedzenie, wyciągnąłem IPhona, założyłem słuchawki na uszy i włączyłem ulubioną piosenkę.
- No to jedziemy! - powiedziała odwracając się do mnie mama.
Ostatni raz kątem oka spojrzałem na dom. Żegnaj kochany.
Po kilku postojach i drzemce w końcu dojechaliśmy na miejsce.
Kiedy auto zatrzymało się, wysiadłem. Ledwie się znalazłem w tym miejscu, a już go znienawidziłem. Ten dom stał na skraju lasu, chyba gorzej być nie może! - Hej! Jestem Kar... - jakaś wariatka skakał wokół mnie, ciesząc się jak głupia ale nagle posmutniała- O mój Boże! Nie... Nie... Nie powinieneś... Tu... Być... Nie... To... Nie możliwe...
- Super... A jednak może być jeszcze gorzej. - powiedziałem będąc zły sam na siebie.
................................................................
Chciałam podziękować mojej przyjaciółce Kamili, która podsuwała mi zdjęcia do tego rozdziału. Dziękuję też moim czytelniczką, które z niecierpliwością czekają na kolejny rozdział. Jesteście wspaniałe. Kocham was <3
PS. Podobało się?
Agnes
Przyśnił mi się las, był on straszny i opuszczony. Czułem się bardzo nieswojo, czułem jakby ktoś mnie obserwował, jakby wszystkie drzewa śledziły każdy mój ruch... Przeszedłem jeszcze kilka kroków, zanim usłyszałem kobiecy krzyk. Przestraszyłem się i pobiegłem w stronę dochodzącego głosu. To co ujrzałem było okropne, mężczyzna brutalnie rozebrał kobietę i dokonał aktu gwałtu. Chciałem jej pomóc, nie mogłem. Stałem sparaliżowany, patrząc na tą okropną scenę. Nie wiem co, ani kto próbował mnie zatrzymać w jednym miejscu. Tak bardzo chciałem pomóc, żal tej kobiety ściskał mi serce. Parę sekund później scena zmieniła się, dalej byłem w lesie ale drzewa wydawały się wyższe, grubsze, a cały gaj był bardziej porośnięty. Przeniosłem się jakieś kilkadziesiąt lat później. Nie wiedziałem o co chodzi w tym śnie. Coś, jakby podświadomość kazała przyjrzeć się głębiej. Zobaczyłem mgłę, która szybko się do mnie przybliżała. Wpatrywałem się i próbowałem zgadnąć co to jest, to coś nagle gwałtownie się do mnie przybliżyło. Była to zjawa, dusza kobiety, która została zgwałcona. Widmo przeszło przez moje ciało, odczułem wtedy ból, strach i wszystko co czuła ona, kiedy umierała.
Zerwałem się ze snu, niczym opętany. Cały spocony i przerażony usiadłem na skraju łóżka.
- To tylko sen. To tylko sen... To nie było prawdą. - powtarzałem sobie te słowa, jakbym mógł zmienić to co śniłem - Justin, to tylko głupi sen.
Było rano, dzień wyjazdu z mojego ukochanego miasta, a wprowadzenie się do jakieś wiochy zwanej Morganville.
- Justin! Mogę wejść? - spytała się mama pukając.
- Jasne, mamo.
- Kochanie, ty jeszcze śpisz?! Przecież wiesz, że dziś wyjeżdżamy!- oburzona, zaczęła nawijać jak oszalała - No co tak siedzisz? Jazda na dół, do kuchni, siadanie sobie robić. No już!
Wstałem z westchnieniem. Dzień jak co dzień. Z samego rana matka już się darła. Założyłem ulubione, czarne dresy i niebieski, T-shirt z napisem "Are you kidding me?". Zszedłem skacząc po schodach do kuchni. Złapałem szklankę, a z lodówki wyciągnąłem sok pomarańczowy. Nalałem sobie i wypiłem.
- Jak ja kocham sok pomarańczowy! - powiedziałem do siebie.
Wziąłem jabłko i gryząc je wybiegłem na zewnątrz domu. Zaciągnąłem do płuc świeże i przyjemne powietrze. Było piękne lato, ciepłe i przyjemne. Widziałem pełno kręcących się, wokół ciężarówki, robotników, wynoszących i pakujących do wozu pudła. Mama wypadła z domu i rzuciła tacie kluczyki od auta.
- Jedziemy! - krzyknęła do ojca, jak i również do mnie.
Ostatni raz spojrzałem na dom, fala uczuć zalała mój umysł.
- Będę za tobą tęsknił.. - powiedziałem smutno.
- Justin! Słyszałeś?! JEDZIEMY! - ojciec zachowywał się jak mama.
Ruszyłem w stronę czerwonego Citroena Xsara Picasso. który należał do moich rodziców. Czekała mnie długa podróż, do Morganville jedzie się jakieś 20 godzin. Wślizgnąłem się na tylne siedzenie, wyciągnąłem IPhona, założyłem słuchawki na uszy i włączyłem ulubioną piosenkę.
- No to jedziemy! - powiedziała odwracając się do mnie mama.
Ostatni raz kątem oka spojrzałem na dom. Żegnaj kochany.
Po kilku postojach i drzemce w końcu dojechaliśmy na miejsce.
Kiedy auto zatrzymało się, wysiadłem. Ledwie się znalazłem w tym miejscu, a już go znienawidziłem. Ten dom stał na skraju lasu, chyba gorzej być nie może! - Hej! Jestem Kar... - jakaś wariatka skakał wokół mnie, ciesząc się jak głupia ale nagle posmutniała- O mój Boże! Nie... Nie... Nie powinieneś... Tu... Być... Nie... To... Nie możliwe...
- Super... A jednak może być jeszcze gorzej. - powiedziałem będąc zły sam na siebie.
................................................................
Chciałam podziękować mojej przyjaciółce Kamili, która podsuwała mi zdjęcia do tego rozdziału. Dziękuję też moim czytelniczką, które z niecierpliwością czekają na kolejny rozdział. Jesteście wspaniałe. Kocham was <3
PS. Podobało się?
Agnes
kurwa boje się tego,ale i tak czytam świetny ;3.
OdpowiedzUsuńNareszcie! *,*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zawsze ;) Muszę polecić przyjaciółce, ona uwielbia tego typu historię <3
Tak wgl to zastanawia mnie jedno. Skąd pomysł na taką historię? ^,^
No nic, nie mogę się doczekać, aż rozwinie się akcja ;D Mam nadzieje, że długo nie będę musiała czekać ;)
Pozdrawiam
Zuza ;*
Super nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału ! Daj znać jak napiszesz !!!
OdpowiedzUsuńK@rolin@ <3
Pisz następny rożdział szybko
OdpowiedzUsuńdalej
OdpowiedzUsuńSUPER *-* Kocham to i ty dobrze o tym wiesz :D
OdpowiedzUsuńdawaj mi szybciutko kolejny rozdział bo to jest genialne *.*
Mówiłaś mi, że nie potrafisz ładnie tworzyć zdań -.-
zaraz cię walnę, głównie dlatego bo kłamałaś xd
KOCHAM TO *.* KOCHAM *.* KOCHAAAAMMM *.*
Nie wiedziałam że umiem. Jak zawsze pisałam opowiadania na polski to pani mówiła że nie potrafię tworzyć zdań xD Zawsze to zniechęcało mnie do pisania. Nauczyłam się pewnie dlatego że bardzo dużo czytam xD Kolejny rozdział będzie jeszcze dziś ,3
Usuń